FAMULUS - mydło do golenia w sztyfcie

Zaczęty przez Monocero, 21 Kwiecień 2025, 07:51:18

Przeczytano 1 razy

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Monocero

:golarze: mydła do golenia o ile klasyczne, to mamy ich do wyboru cale SPEktrum. Na tyle jest ich dużo, że możemy wybrzydzać, ze względu na wiele ich składowych. Zapach, konsystencje, grafikę, producenta, vege czy tallow itd, itd. Zupełnie inaczej ma się jednak rynek mydeł do golenia w sztyfcie. Nie wiedzieć czemu ale tej wygodnej formy dozowania mydła, szczególnie się nie propaguje. Wynika to pewnie z braku w tej wersji tradycyjnego tygla i całej instrukcji wyrabiania piany. Inaczej się jednak sprawa ma dla osób mobilnych, kiedy czas i waga plecaka gra decydującą rolę. W takim przypadku mydło do golenia w sztyfcie robi robotę. Najbardziej popularne mydła w sztyfcie dostępne tak od ręki to Tabac i Speick. Oba rodzaje zostały zrecenzowane na forum Golarze.pl.

Dlatego jak zobaczyłem nowe mydło do golenia w sztyfcie i to w dodatku POLSKIEJ produkcji, to musiałem je mieć i wam w poniższej recenzji, je szczegółowo opiszę. 
 


[spoiler]

1. WPROWADZENIE

Mydło w sztyfcie nieodparcie kojarzy mi się z .......... obozowym ogniskiem. Ostatnio odkryłem pewną społeczną prawidłowość, co do której istnienia nie zdawałem sobie zupełnie sprawy. Facet w moim wieku wychowywany w końcówce PRL jako młody chłopak z dzisiejszego punktu widzenia patrząc był małym MacGyverem. Rozpalenie ogniska bez rozpałki i zapałek, spanie w lesie, złapanie kuropatwy czy bażanta i oprawienie nie stanowiły żadnego wyzwania i były czymś naturalnym. Nie mieliśmy miniaturowych kuchenek gazowych, bielizny termoaktywnej, membrany Gore Tex w butach, wodoodpornej oddychającej odzieży, toporka Fiskars, czy customowego noża. I co? A, no to, że sobie nie to, że radziliśmy ale funkcjonowaliśmy zdawać, by się mogło normalnie.
Obecnie ląduje z młodymi ludźmi w terenie niesprzyjającym, gdzie temperatury opiewają ok -8 stopni w nocy i słyszę, że jest hardcore. Pierwsze, co w ruch idą telefony (ups.  brak zasięgu), które okazują się nieprzydatne. W 5 dni musimy przejść w dziczy 120 km, co po rozłożeniu na dni wychodzi 24 km na dzień. Teren jest dziki i górzysty wiec wszyscy stwierdzają TO NIEMOŻLIWE. Nikt, nikt nie miał żadnego pomysłu jak rozplanować przemieszczanie. Dobra, nie tak to miało wyglądać ale pomogę. Pierwsze, co poleciłem wyłączyć wszystko co jest na prąd, na baterie, owinąć to i zabezpieczyć w taki sposób, żeby miało jak najcieplej (nie wiadomo w jakiej sytuacji będzie potrzebne i nie chcemy, żeby było rozładowane). Druga rzecz wyjąć i zostawić wszystko, co nie jest konieczne do przetrwania, a waży (Czego się nie zostawi trzeba nieść na plecach). Kolejna rzecz to dopasowanie do sylwetki plecaka. Konieczne jest ustawienie szelek na takiej wysokości, żeby dolny pas okalający zapiąć ścisło nad biodrami, co odciąży nam kręgosłup, gdyż ciężar zostanie skierowany na biodra i nogi. Następnie stopy, bardzo dokładne oględziny stóp, czy nie ma paprocha, kamyka itd, co nam by mogło rozwalić stopę i wyeliminować z dalszych czynności. Pozostaje ustalić współrzędne i azymut w celu obrania kierunku marszu. Maszerujemy do tzw. szarówki, żeby przed nocą przygotować ognisko i zapasy drewna. Przy ognisku siedzimy do godz. ok 4 rano. Lekko przed 4 zaczynamy zawijać obóz i zabezpieczać miejsce po ognisku. Jest to czynność bardzo ważna, gdyż w ściółce, w ziemi są korzenie, które z wierzchu przysypane mogą się tlić i znaleźć ujście, dostać tlenu i po naszym odejściu się zapalić. Nakazuje wszystkim zdjąć buty i skarpety, bardzo dokładnie oczyścić stopy i natrzeć je popiołem z ogniska (to aktywny węgiel, który zapobiega rozwijaniu się jakiegoś dziadostwa na stopach) O 4 rano ruszamy, gdyż wtedy jest największy przymrozek i ruch pobudzi nasze krążenie, co pozwoli nam go w miarę bezpiecznie przetrwać. Należy mieć na sobie tyle i takie ubrania, żeby cały czas czuć lekki chłód. Nie można dopuścić do uczucia ciepła, bo pojawi się pot i będzie zaraz zimno. Po pierwszej nieprzespanej nocy, śmierdząca ogniskowym dymem ekipa się buntuje, słychać oznaki niezadowolenia (szok, jedna noc dopiero). Marsz wyzwolił jednak pozytywną energie i maszerujemy do ok godz 12 w południe. Gdy słońce jest w zenicie znajdujemy odsłoniętą polane i zatrzymujemy się, żeby w jego promieniach złapać sen. Oczywiście obowiązkowe zdjęcie butów i skarpet. Wszyscy zasypiają jak dzieci  ;D O 3 po skromnym posiłku ruszamy dalej i maszerujemy do zmroku. Ponownie szykujemy obóz i ognisko. O 4 rano dwie osoby zgłaszają brak możliwości dalszego marszu. Ok, szanuje to. Z pozostałymi ruszamy. I tu lekka sytuacja kryzysowa, bo dwie osoby, które mały zostać zdziwione, co z nimi? Nie wiem, serio chcecie zostać to zostajecie i sobie radźcie, nie obchodzi mnie to. Tu słyszę, co o mnie myślą, o moich rodzicach itd., no ale finalnie podążają dalej. Plan dnia taki sam w południe łapiemy sen i do zmroku maszerujemy dalej. Trzeciego dnia grupa staje się bezwolną masą sterowalnych duchów. Skończyły się rozmowy, żarty, humor, narzekanie itd. w tym momencie zaczynają myśleć tylko o celu i kiedy to się skończy. Już wiedzą, że jedynym wyjściem jest dotrwać do końca i poddają się poleceniom bez szemrania. Zapytacie, co z jedzeniem? Konserwy, batony izotoniczne itd. hmm, fajnie ale z większością się wraca. Organizm człowieka ma inny problem w takich warunkach niż jedzenie, organizm walczy o ciepło gdyż musi zapewnić krążenie krwi i równowagę termiczną. Naprawdę trzy dni można bez problemu NIC nie jeść i w dodatku o tym zapomnieć. Należy tylko pilnować wody, bo bez niej nie przetrwamy. Gdy piątego dnia docieramy do celu, okazuje się, że mam do czynienia z innymi ludźmi. Ludźmi, którzy nagle zaczęli doceniać takie oczywiste błahostki jak KIBEL, ŁÓŻKO, ludźmi, którzy przekonali się, że da się żyć bez porannej kawy czy bez makijażu. Ludźmi, którzy musieli się przełamać, żeby zrobić nr 2  w lesie i poinformować, że się odchodzi po to od obozowiska. Te osoby poznały swój organizm, jak funkcjonuje w stresie, pod obciążeniem bez jedzenia. Teraz sobie wyobraźcie widok i wzrok na mnie gdy ostatniego dnia wyjąłem mydło w sztyfcie Tabac, szawetkę i pędzel i się ogoliłem. Zarówno panowie jak i panie, które ze mną były oglądały to jak scenę z filmu S-FI.  :D  :D  :D 

2. PRODUCENT   

FAMULUS  - z języka łacińskiego oznacza sługę, podopiecznego, niewolnika. Jest to też nazwa producenta polskich naturalnych kosmetyków. Nie wiem czym się kierowali przy wyborze tej nazwy ale jest to ciekawe, może zatrudniają do niewolniczej pracy przy kosmetykach nielegalnych emigrantów? Hmm, nie wiem mam nadzieję, że jednak nie i nazwa to po prostu manifestacja jakiegoś lapsusu językowego, chociaż kto wie.
Na stronie w zakładce "O nas" tak naprawdę nic się o firmie nie dowiemy, bo zamieszczone są tylko jakieś bzdety, a żadnych konkretnych informacji. Nie wiemy kto jest właścicielem firmy, jak firma powstała, od czego zaczynali i na jakim etapie rozwoju są obecnie. Ot Polska firma  :D cyt. "...jesteśmy zespołem pasjonatów, którzy wierzą..." Serio? To są informacje, które firma o sobie chce przekazać klientom?  :facepalm3:



Firma ma dwie marki FAMULUS i PJCLabs. Oficjalnie występuje do kontaktu pod nazwą i adresem:
PJCLabs
Flagowa 9/3
02-431 Warszawa
Polska



Tu ZDJĘCIE ze street viev.

Pomyślałem, że za stare zdjęcie, a tak się jednak składa, że to obok mojego domu  ??? Więc postanowiłem tam podjechać.
No cóż, blok z mieszkaniami.





Dobrze, to tyle co do informacji na stronie, puki co, żadnych konkretów, szukam dalej.
Kolejnym adresem, który znalazłem na opakowaniu mydła jest:
PJC Sp. z o.o. Starowiejska 3/5, 97-500 Radomsko Hmm, widzicie różnicę

TUTAJ macie dane z KRS na rok 2021. Wynika z nich, że 80% udziałów przy kapitale zakładowym 5000 zł ma Jankowski Paweł Piotr. 20% udziałów ma Jacek Grzegorz Jankowski.

Adres spólki to mieszkanie w bloku na osiedlu w Radomsku TUTAJ macie street viev

Także gdzie są produkowane te mydła i kosmetyki nie wiem dalej ale szukam.

Dobra poddałem się. Nigdzie nie mogę znaleźć kim jest Paweł Piotr Jankowski i  Jacek Grzegorz Jankowski. Nigdzie nie mogę znaleźć gdzie sprzedawane przez nich kosmetyki są NAPRAWDĘ produkowane, bo przecież przy tak szerokim asortymencie nie w mieszkaniu. Generalnie dziwnie to przedsięwzięcie wygląda, zero klarowności i same znaki zapytania.

3. OPAKOWANIE

Opakowanie mydła w sztyfcie jest całkiem ładne i praktyczne. Dobrej jakości tworzywo, wszystko się elegancko otwiera. Wygląda to obiecująco.



Grafika też gustowna.



Na opakowaniu zawarto wszelkie informacje (czy są prawdziwe tak jak adres produkcji?).



Sami jednak przyznacie, że spełnia to nasze oczekiwania.

4. KONSYSTENCJA I SKŁAD

Mydło jest konsystencji twardej ale na tyle, że da się je rozsmarować i bez wysiłku ukroić.

Skład mydła jest bardzo prosty: AQUA, TALLOW, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, SODIUM STEARATE, PROPYLENE GLYCOL, GLYCERIN, PARFUM.

5. ZAPACH

Producent deklaruje, że mydło ma zapach Tabacco Vanila, cokolwiek to znaczy. Ja takiego zapachu nie wyczuwam, jak bym miał go do czegoś porównać to do zapachu sera pleśniowego. Nie jest to zapach intensywny i nie jest sztuczny. Nie wiem czy to w ogóle zapach czy bardziej po prostu woń. Moja żona i córka twierdzą, że może to być zapach waniliowego tytoniu i że jest niebrzydki.

6. PIANA

Do wyrabiania piany użyłem tygla i pędzla syntetycznego.



Niestety wszelkie próby ukręcenia piany się NIE POWIODŁY. Mydło sie nie klei, nie jest plastyczne, kruszeje i sie nie rozpuszcza.



No dobra postanowiłem użyć klasycznie tego sztyftu i żeby wam zobrazować nakręciłem wyjątkowo film.



7. WŁAŚCIWOŚCI

Zacząłem szukać informacji i dopiero zauważyłem, że na opakowaniu jest instrukcja użycia, która zabrania używania pędzla do wyrabiania piany  ??? Mydłem trzeba natrzeć zarost i go ogolić. No cóż ta metoda wskazywana przez producenta tez NIE DZIAŁA. Ja wiem, że są kremy niepianotwórcze jak np. REUZEL ale tamten jako tako działa. to mydło Famulus NIE DZIAŁA.

8. DOSTĘPNOŚĆ I CENA

Mydło w sztyfcie famulus jest dostępne w sklepie internetowym i na portalach typu Allegro w cenie za 50 g - 49 zł. Czy to dużo? Wydaje mi się, że TAK to dużo. Za 100 g mydła w sztyfcie TABAC, które jest skuteczne płacimy 44 zł. Za 50 g. mydła w sztyfcie SPEICK płacimy 22 zł.

9. PODSUMOWANIE

Kupiłem ten produkt mimo wysokiej ceny z nadzieją na dobre polskie mydło w sztyfcie z Tallow. Gdy je otrzymałem wyglądało obiecująco. Okazało się w moim doświadczeniu kompletnym bublem, a na dodatek firma też okazała się hmm, mocno internetowa bez namacalnego dowodu istnienia jej linii produkcyjnej. Ze swojej strony NIE POLECAM.

yacek _b

Bardzo dziękuję za test i w sumie ostrzeżenie bo miałem ten sztyft kupić a już nie kupię.
  •  

Wielebny

Bardzo dobra recenzja. Muszę się przyznać ,że spodziewałem się takiego wyniku jeśli chodzi o mydło Familia - miałem jedno ,,kawa prażona" i byłem mega zawiedziony. Tak więc firma trzyma jakość na tym samym poziomie.

PS.
Mikrofon na filmiku przypięty do koszulki nie działa :) Dźwięk kładzionego opakowania na blacie jest wyraźniejszy niż twój wokal co sugeruje ,że zarejestrowany jest dźwięk z kamery/telefonu.

:beer2: Pozdrawiam i dziękuję za recenzje.
Old Spice for life ...

Jeśli uważasz ,że R41 jest agresywna o spróbuj golić się tępą brzytwą.
  •  

oxen

 :thank_you:
Nie miałem w planach zakupowych, ale tym bardziej dzięki za super recenzję. Raczej nie wpadnie do koszyka zakupowego ;)
  •  

Turtle

Niestety ale się spodziewałem takiego wyniku...
  •  

SiwyDym

No i super, będzie jeden zakup mniej 👍.
Jeśli chodzi o inne produkty tej marki, to mam tylko wspomniane mydło ,,kawowe,,. W przeciwieństwie do Kol. @Wielebny nic mu nie mogę zarzucić. Pianę buduję bardzo szybko każdym pędzlem. Zmiękczenie zarostu, nawilżenie i poślizg dla brzytwy są na odpowiednim poziomie. Z pewnością jakościowo nie odbiega od np. porównywalnych cenowo mydeł RR czy TGS.
Ja tam jestem z niego bardzo zadowolony 👍

Borat

Granatowy majonez też jest fajny, oprócz tłustej piany również ładnie pachnie.

Z recenzji sztyftu wynika że milion razy lepszym rozwiązaniem jest zabranie na wyjazd kremu wars czy lider i pędzla.
  •  

n3dvi3d

Też miałem ten produkt obserwowany na olx ale Twoja recenzja oszczędzała mi nerwów i parę złoty, dzięki  :beer2:
  •  

Robcyk

Dobra recenzja niedobrego produktu. Prawie 100 zł za 100gr mydła wychodzi. Lepiej sobie odpuścić zakup.
  •  

Monocero

Ja nie miałem do czynienia z innymi wyrobami tej firmy, trudno mi się o nich wypowiadać. Mnie bardzo zraził fakt, że jest to firma widmo. Jako konsument nie wiem i nie dostaje informacji, kto de facto te mydła produkuje i gdzie. Staram się tego typu inicjatywy omijać, bo wiem z doświadczenia, że pasjonat czy przedsiębiorca, któremu zależy na rozwoju marki chwali się produktem, opisuje linie produkcyjną, ukazuje warsztat, może nie cały ale w sposób umożliwiający poznanie konsumentowi tego co on produkuje i oferuje.
(D.D)
  •  

Piotr G

:thank_you: za opis. Wiem czego nie kupię  :(  (szkoda że nie można napisać "Dobre bo Polskie")   :hello: Piotr G
Muhle R41 Grande, Muhle R89 Grande, Merkur 43C, Merkur Futur.
  •  

Wielebny

@SiwyDym u mnie skóry po tym mydle sucha i słaby poślizg był - nic wybitnego. Dla mojego zarostu i skóry spokojnie mogę to mydło pominąć .
Old Spice for life ...

Jeśli uważasz ,że R41 jest agresywna o spróbuj golić się tępą brzytwą.
  •  

SiwyDym

Może Kol. @Abes, który chyba był współtwórcą mydła kawowego, będzie w stanie coś powiedzieć o tym producencie.🤔

Scalony post: 21 Kwiecień 2025, 11:11:29
@Wielebny , dla jasności, nie neguję Twoich złych doświadczeń z tym mydłem. Tylko podzieliłem się swoimi wrażeniami. To tylko pokazuje, jak różne mogą być opinie o tym samym produkcie i najlepiej jest samemu spróbować  :beer:

Wielebny

@SiwyDym a ja nie neguje twoich doświadczeń a jedynie podkreślam ,że co paszcza to inne doznania i opinie. Zupełnie jak w żyletkach  :beer2:
Old Spice for life ...

Jeśli uważasz ,że R41 jest agresywna o spróbuj golić się tępą brzytwą.
  •  

MacGyver

Co to za gówno?  :))
"Nie polecam", to w tym przypadku mało powiedziane, bo zdarza się nam nie polecać produktów, które zawodzą nas choćby w jednej, dwóch kategoriach. Tutaj natomiast produkt do golenia nie spełnia swojej podstawowej funkcji. To tak jakbyśmy kupili odkurzacz, który by nie zasysał kurzu, a miał ładną obudowę i komplet ssawek.
Brutal - zapach prawdziwego mężczyzny.
  •